fbpx

Ukraińscy mężczyźni nadal będą opuszczać Polskę. Co z tym zrobić – komentuje ekspertka agencji Gremi Personal

Do ukraińskiego parlamentu trafił projekt ustawy przewidujący, że w warunkach stanu wojennego mężczyznom podlegającym mobilizacji, którzy obecnie przebywają za granicą i nie wrócą do Ukrainy, grozi od 5 do 10 lat więzienia.  Projekt podpisany przez 24 deputowanych Rady Najwyższej Ukrainy, w tym…

Do ukraińskiego parlamentu trafił projekt ustawy przewidujący, że w warunkach stanu wojennego mężczyznom podlegającym mobilizacji, którzy obecnie przebywają za granicą i nie wrócą do Ukrainy, grozi od 5 do 10 lat więzienia. 

Projekt podpisany przez 24 deputowanych Rady Najwyższej Ukrainy, w tym Fedora Wenisławskiego, przedstawiciela Prezydenta w Sądzie Konstytucyjnym,  wzbudza wiele kontrowersji wśród ekspertów i liderów opinii publicznej, więc jego los nie jest jeszcze przesądzony. Mimo to już widać intencje ukraińskiej władzy, aby zabezpieczyć się na wypadek dalszej eskalacji wojny. I chodzi nie tylko o wojsko – Ukraina ma obecnie problemy z funkcjonowaniem infrastruktury krytycznej i logistyką: dotkliwie brakuje np. kierowców ciężarówek dla dostarczania produkcji spożywczej do zaatakowanych przez Rosję miast.
  

Jeszcze na samym początku wojny mówiliśmy, że inwazja Federacji Rosyjskiej na Ukrainę spowoduje istotne i trwałe zmiany w strukturze migracji z Ukrainy i na polskim rynku pracy. Od 24 lutego Polskę opuściło ponad pół miliona mężczyzn, połowę z nich stanowią pracownicy z branży budowlanej oraz kierowcy samochodów ciężarowych. Im dłużej potrwa wojna, tym bardziej te zmiany będą się pogłębiać. Będzie to oznaczało jeszcze większy odpływ ukraińskich mężczyzn w wieku 18 – 65 lat – komentuje Karolina Szleszyńska, wiceprezeska międzynarodowej agencji zatrudnienia Gremi Personal

Zdaniem ekspertki, zarówno rząd, jak i pracodawcy, muszą działać równolegle w dwóch kierunkach. Po pierwsze faktycznie przystosować procesy firmach pod kątem zatrudnienia kobiet z Ukrainy – tam, gdzie to tylko jest możliwe. 

Przyjechało do nas już 2,681 mln uchodźców, głównie kobiet z dziećmi, które nie chcą zależeć od dobrej woli Polaków i pilnie poszukują pracy, by mieć źródło utrzymania. Zdajemy sobie sprawę z tego, że dostosowanie się przedsiębiorstw do aktualnej sytuacji wymaga czasu, a często i inwestycji, ale “przeczekać” wojny się nie da. W najbliższym czasie ukraińscy mężczyźni do Polski nie wrócą – mówi Karolina Szleszyńska.

Po drugie, maksymalnie otworzyć rynek pracy dla obywateli innych państw. Ustawa podpisana przez Prezydenta RP w styczniu b.r. już wprowadziła pewne rozwiązania dla obywateli – oprócz Ukrainy – m. in. Armenii, Białorusi, Gruzji i Mołdawii. Mimo to, ze względu na ilość kapitału ludzkiego, dotychczas głównym źródłem migracji zarobkowej do Polski pozostawała właśnie Ukraina. 

Teraz warto byłoby zaoferować uproszczoną ścieżkę zatrudnienia pracownikom zarówno z Azji Środkowej, jak i np. Indii, Indonezji czy Filipin. Agencja Gremi Personal już zaczęła aktywną rekrutację w Kazachstanie i Uzbekistanie, ale ze względu na skomplikowane procedury to nie jest szybki proces. Przykład legalizacji uchodźców z Ukrainy pokazuje, że brak biurokracji nie tworzy zagrożeń dla Polski, daje natomiast olbrzymie możliwości. Polski rynek pracy potrzebuje bardziej otwartej polityki migracyjnej – reasumuje Karolina Szleszyńska. 

Biuro Prasowe Gremi Personal w Polsce:
+48 508 818 192
m.ksieniewicz@gremi-personal.com
+48 513 516 155
media@gremi-personal.com

Zobacz również: