„Demograficzna zima” na rynku pracy

Astronomiczna wiosna w rozkwicie, tymczasem na rynku pracy trwa „zimna demograficzna” – cykl zjawisk, które powodują, że wyzwania demograficzne w Polsce mają charakter stałej tendencji. – informuje Centrum Analityczne Gremi Personal.

„Zima demograficzny” to nic innego jak kryzys, który ma zasadniczy wpływ na rynek pracy: systematycznie spada populacja w wieku produkcyjnym, społeczeństwo się starzeje, przyrost naturalny jest ujemny, a polityka migracyjna państwa zmierza w kierunku zaostrzenia, a nie liberalizacji, więc liczba potencjalnych pracowników na rynku szybko się kurczy.

Główne problemy wynikają z niskiej dzietności i szybkiego starzenia się społeczeństwa, co prowadzi do zmniejszania się populacji w wieku produkcyjnym. GUS prognozuje, że do 2060 roku liczba osób w wieku produkcyjnym ma spaść z 21,7 mln do około 15 mln. To znacznie zmniejszy podaż pracy na rynku. Od 2052 roku na każde 100 osób w wieku produkcyjnym przypadać będzie ponad 100 osób w wieku nieprodukcyjnym, co zwiększa obciążenie systemu emerytalnego i opieki zdrowotnej. Ujemny przyrost naturalny jest kolejnym faktem, którego nie sposób ignorować: w 2024 roku w Polsce urodziło się tylko 250 tys. dzieci, podczas gdy zmarło ponad 400 tys. osób, co skutkuje naturalnym spadkiem populacji o ponad 150 tys. osób rocznie. Liczba urodzeń jest najmniejsza od czasów powojennych.

Wszystkie te czynniki mają ogromny wpływ na rynek pracy: zmniejsza się pula siły roboczej. Do 2035 roku z polskiego rynku pracy może zniknąć około 2,1 mln pracowników, co stanowi około 12,5% obecnych pracowników. To z kolei przekłada się na deficyty w poszczególnych branżach: największe spadki liczby pracowników spodziewane są w sektorach takich jak przemysł, handel, edukacja i rolnictwo.

Wzrost wpływu demografii na gospodarkę jest więcej ogromny. Zmiany demograficzne wzmacniają pozycję pracowników, ale stwarzają wyzwania dla pracodawców, zmuszając ich do adaptacji w celu utrzymania efektywności. Aby przeciwdziałać tym zmianom, Polska powinna wdrożyć strategie zwiększające dzietność, a nie tylko rozdawać 800+, wspierać aktywnie migrację oraz rozwijające technologie, które mogą pomóc w utrzymaniu produktywności gospodarki pomimo spadku populacji w wieku produkcyjnym. Społeczeństwo w Polsce szybko się starzeje, a to już odbija się na rynku pracy. Jeśli trend się utrzyma, to po 2030 roku różnica między liczbą osób wchodzących na rynek pracy i go opuszczających wzrośnie do 250 tys. osób rocznie. Warto pamiętać, że starzenie się społeczeństwa to nie tylko wyzwanie ilościowe, ale również jakościowe. Coraz większa część uczestników rynku pracy to osoby, które mają ograniczony kontakt z nowymi technologiami – a to właśnie cyfryzacja i automatyzacja są dziś kluczowym elementem odpowiedzi na kryzys demograficzny. Dlatego tak ważne jest, aby równolegle ze wspieraniem migracji i rozwojem technologii, inwestować w podnoszenie kwalifikacji zawodowych oraz rozwój kompetencji cyfrowych, zwłaszcza wśród starszych pracowników. Bez tego grozi nam pogłębienie luki nie tylko kadrowej, ale i kompetencyjnej. Tymczasem rząd chce zaoferować pracodawcom dofinansowanie w wysokości do 2150 zł miesięcznie za zatrudnianie kobiet w wieku 60+ i mężczyzn w wieku 65+ i de facto ograniczył legalną migrację. Ale nie jest to rozwiązanie długoterminowe, bo jeśli do 2030 r. w Polsce wzrośnie liczba osób w wieku 50 plus, to wiąże się ze zmianą liczby osób w wieku produkcyjnym, zmianami w strukturze demograficznej, a w konsekwencji spowoduje starzenie się zasobów pracy, dezaktywizację zawodową osób starszych i nastąpi luka pokoleniowa – remedium na to jest tylko pracownik z zagranicy. Według szacunków Związku Przedsiębiorców i Pracodawców do 2050 roku Polska będzie potrzebowała nawet 5 milionów pracowników z zagranicy, czyli 5 razy więcej, niż pracuje obecnie. – komentuje Yuriy Grygorenko, główny analityk Gremi Personal.

Zobacz również: